Zaufało nam 22160 firm.

Zaloguj się! Zarejestruj się!

Palacze w firmie

 Palacze w firmie

Każdy człowiek znakomicie zdaje sobie sprawę z ogromnej szkodliwości palenia tytoniu. Od najmłodszych lat mamy dostęp do wiedzy o chorobach wywoływanych paleniem, przestrzega się nas, informuje i edukuje, a mimo to większość z nas prawem młodzieńczego buntu wypróbowuje na sobie szkodliwość dymiącej używki. Rzecz jasna palenie szkodzi naprawdę, i nie wolno wyrażać – choćby i cichej – zgody na palenie nieletnich. Jednak wówczas, gdy mamy do czynienia z osobami dorosłymi, i jak należy założyć, świadomymi konsekwencji własnych poczynań, nie ma się nic do powiedzenia. A co, jeśli jest się szefem, a osobami palącymi podwładni? Otóż może wówczas wystąpić...palący problem.
Zagadnienie o tak, wydawałoby się, drugorzędnym znaczeniu, należące w zasadzie do sfery prywatnej każdego człowieka, wykracza jednak poza nią, w sytuacji, gdy zachowanie, o którym mowa, ma miejsce w zakładzie pracy i w jej godzinach. Skutki nałogowego palenia przez osoby zatrudnione mogą mieć wieloraki charakter – wizerunkowy, ekonomiczny, etyczny... Zacznijmy zatem od końca. Osoba, która pali, spotyka się na ogół ze zrozumieniem otoczenia dla swojego nałogu – dla większości osób jest zrozumiałe i naturalne to, że "musi" ona "wyskoczyć na papierosa". Na ogół w około ośmiogodzinnym trybie pracy takich teoretycznie mikroprzerw jest od kilku do nawet kilkunastu. Nietrudno więc obliczyć, że palący pracownik mniej czasu spędza w pracy na samej pracy, niż osoba niepaląca. Dodać warto, że najczęściej "przerwa na papierosa" trwa nieco dłużej, niż samo spalenie tytoniu w papierowej osłonce – obejmuje też dojście na miejsce wyznaczone do palenia, często też wizytę w toalecie, by umyć ręce i pozbyć się przykrego dla innych zapachu tytoniu itp. W sytuacji, gdy pali więcej osób, płynność wykonywania zadań przez całe przedsiębiorstwo jest zaburzona i wydajność nieuchronnie spadnie.
Osoby niepalące mają prawo do niejakiego rozżalenia powszechnym przyzwalaniem na przerwy papierosowe – można by przecież uznać, że osobie pracującej bez wspomagania nikotyny, należałby się jakiś ekwiwalent za to, że pracuje w trybie ciągłym i czas pracy wykorzystuje wzorcowo i należycie. Na tym tle może dochodzić do konfliktów w miejscach, gdzie palący pracują z niepalącycmi – a ten, wydawałoby się, błahy problem, może okazać się punktem zapalnym, kroplą przelewającą czarę goryczy w sytuacji podwyższonego napięcia.
Ponadto nie można zapominać o osobach z zewnątrz – klientach, petentach, kontrahentach – które przychodzą do zakładu pracy i na każdym kroku spotykają palaczy lub pełne popielniczki. Niezależnie od rzeczywistego zaangażowania pracowników – palących czy nie, miejsce takie może wywrzeć bardzo niekorzystne wrażenie, a wrażenia klientów mają tendencje do tego, by utrwalać się i stawać sądami i opiniami. Te zaś błyskawicznie się rozprzestrzeniają. Dla każdego szefa jest oczywiste, że odgórny zakaz palenia na terenie firmy będzie łamany, a za niesubordynację nie da się karać trzech czwartych zespołu. Dlatego niezmiernie ważne jest, by sporządzić – pisaną lub dżentelmeńską umowę dotyczącą palenia w firmie. Można w niej ustalić np. że w ciągu pewnej ilości godzin pracy, pracownikowi przysługłuje jedna lub dwie pięciominutowe przerwy, a udający się na nie, winien dokonać stosownego wpisu w liście obecności, bądź na specjalnym formularzu. Dobrym rozwiązaniem jest urządzenie palarni – zamkniętego miejsca, które ograniczy ilość osób "dymiących" przed wejściem do firmy, bądź w innym ogólnodostępnym miejscu. Zorganizowanie w firmie swego rodzaju kultury palenia nie ma nic wspólnego z jego promocją czy pochwalaniem – jest to jedynie zminimalizowanie szkód wyrządzanych niepalącym i samej firmie, przy jednoczesnym uwzględnieniu praw jednostki i uszanowaniu ich.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2007-2014 Wyszukiwarka Firm